poniedziałek, 11 lipca 2016

Nie jestem i nie będę poetką.


Zapach maciejki zawsze zwiastuje miłe rzeczy. We Wrzącej stworzyła ona aurę wolności, ciepła nie tylko na zewnątrz, ale też w sercu. A do tego spotkania z przyjaciółmi. Czasem nawet do 4 nad ranem. Do tych niepozornych kwiatków dochodziły dźwięki z trawy, tych małych dziwnych robaczków, które zawsze wydawały się być niewidzialne. 
Wdeeech.
Wyyydech. 
Czujesz to? 
Ta atmosfera przeniosła się tego lata do Torunia. Kawałek rodzinnej Wrzącej w centrum miasta. 

Zaczynam coś nowego.
Mam kolejne marzenia, a to jest jedno z nich. 
Powinnam spisać resztę na kartce. 

Nowy epizod publikowany w dzień rozpoczęcia największej przygody życia! 
Czy to znaczy, że będzie to równie udana decyzja? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz